Kolejny prezes PKP zrezygnował po zaledwie 2 dniach urzędowania, podczas gdy polska kolej niknie w oczach. W swoim apogeum sieć kolejowa liczyła 26,3 tysiąca kilometrów torów, dziś pociągi pasażerskie obsługują nieco ponad połowę pierwotnej sieci kolejowej. Wciąż trwa festiwal rozbiórki kolei w Polsce, teraz rozbierane są linie do Karpacza, czy linia Gorzów- Pniewy- Poznań.
Polska kolej poszła w odwrotną stronę niż jej odpowiednicy w Czechach, na Słowacji czy na Węgrzech. Wybrano kontrowersyjną drogę rozbiórki prawie połowy sieci kolejowej. Na potrzeby tego programu największej likwidacji infrastruktury w historii Polski stworzono nawet unikalny rodzaj pseudonauki; "polskiej myśli kolejowej". Do dziś zachowały się zapisy z debat komisji sejomowych, w trakcie którychzwiązkowcy w kolei domagali się rozbiórki linii kolejowych by "dać pracę pracownikom", z tym że była to praca jednorazowa, bo wraz z rozbiórką linii kolejowych likwidowano też bezpowrotnie miejsca pracy na kolei.
Przez ostatnie dekady prowadzono konsekwentną rozbiórkę linii kolejowych między największymi aglomeracjami kraju i Europy. Rozebrano między innymi magistrale kolejową łączącą Górny Śląsk z Berlinem, linię Latającego Ślązaka, po dziś dzień mającą niepobite nawet przez Pendolino średnie prędkości handlowe na trasie (a więc prędkości wraz z postojami).
"W 1990 r. Polska miała prawdopodobnie najwyższy w Europie udział kolei w transporcie osób - 30,5%. Przewyższać nas mogła tylko Rumunia, ale Eurostat nie dysponuje dla niej danymi za 1990 r. W 1995 r. wskaźnik ten dla Rumunii wynosił 26,5%, w tym czasie w Polsce już tylko 15,5%. Dzisiaj jest to 5,2%. Jak doszło do tego, że w ciągu 20 lat staliśmy się krajem, gdzie rola kolei w transporcie jest znikoma?"- pyta Krzysztof Rytel.
PKP i spółki zależne to po dziś dzień przedsiębiorstwa zacofane technologicznie. To z powodu ogromnego zacofania technologicznego kolej w Polsce umiera i będzie umierać. Bez całkowitej likwidacji PKP i jej spółek zależnych nie zbudujemy w Polsce nowoczesnej kolei. PKP mają swoje natręctwa, nie spotykane nawet na kolejach państwowych dużo uboższej Rumunii. W tym kraju już dekadę temu pojawiły się nowinki technologiczne których w Polsce nie ma po dziś dzień, choćby pospieszne autobusy szynowe, obsługujące już dekadę temu wiele połączeń Intercity w tym kraju.
PKP nie da się naprawić, jest to niewykonalne. Ostatnie 60 lat, w trakcie których sieć kolei pasażerskiej w Polsce skurczyła się o połowę, są tego świetnym przykładem.
Kolejne pokolenia zarządzających dzieckiem polskiej sanacji, czyli Polskimi Kolejami Państwowymi, nie zajmowali się niczym więcej jak likwidacja sieci kolejowej. Także dziś są politycy którzy się przeciwstawiają budowie sieci kolejowych w Polsce, mimo że po licznych falach likwidacji kolei pasażerskiej w Polsce pozostało bardzo niewiele.
W 1926 z pomysłu sanacji (ruchu narodowo-konserwatywnego) zamieniono Ministerstwo Kolei Żelaznych na przedsiębiorstwo państwowe Polskie Koleje Państwowe.
Jakub Karnowski, do niedawna prezes PKP S.A. był wielki przeciwnikiem budowy nowych linii kolejowych, podobnie jak wpływowy europoseł SLD- Bogusław Liberadzki. Mimo że brakuje wielu połączeń kolejowych, a sieć kolejowa w Polsce jest już niezwykle rzadka w porównaniu z innymi krajami- ci politycy twardo przeciwstawiali się budowie czy choćby zachowaniu likwidowanych linii kolejowych. Za prezesa Karnowskiego likwidowano linie kolejowe do miast nawet 10-tysięcznych, takich jak Strzelce Krajeńskie pod Gorzowem.
Mimo prób reform, wiecznie żywe PKP nadal zamowało się głównie kolejnymi likwidacjami linii kolejowych. W pierwszej dekadzie nowego wieku Polska sieć kolejowa skrócona została z 23 000 km do 19 000 km linii kolejowych, po czym do dziś pozostało ok. 13-14 tys. km linii z ruchem pasażerskim. Planowana jest dalsza likwidacja linii kolejowych. W samym PKP istnieje znaczna grupa zwolenników reformy koleiu poprzez jej likwidację. Inną rzeczą jest że mające przerosty zatrudnienia PKP S.A. nie ma czym się zając, wobec czego organizuje się przetargi na rozbiórkę kolejnych linii kolejowych kraju, takich jak linia Zielona Góra- Wolsztyn- Poznań, którą dopiero co rozebrano na odcinku Sulechów - Wolsztyn.
Długość linii kolejowych
1920 – 13 763 km[22]
1950 – 26 312 km[22]
1975 – 23 773 km[22]
1988 – 24 309 km[22]
2012 - 19 276 km (wg PKP PLK)
2015 - około 13- 14 000 km linii z ruchem pasażerskim, szacunki własne autora
wg Chris Cook, John Stevenson Leksykon historii Europy XX wieku. 1900-2004, wyd. polskie 2004, s. 287.
Dlaczego w Czechach czy na Słowacji lub Węgrzech sieć kolejowa w ogóle nie jest rozbierana, a polityków głoszących potrzebę jej demontażu lub zaniechania budowy linii kolejowych uważa się za nawiedzonych? Wyjaśnieniem zagadki jest technologia.
W Czechach czy na Węgrzech podstawą obslugi sieci kolejowych nie są tradycyjne, nieekonomiczne składy, ale małe mikrobusy szynowe, tzw. motoriczki (pojazdy typu 810), których w Czechach ekspoatowano aż 680 sztuk (i 909 wagonów doczepnych). Na Węgrzech te same wagony pojawiły się w liczbie 205 sztuk. W Czechach to nie tradycyjne składy z lokomotywą i wagonami, ale właśnie mikrobusy szynowe obsługują większość ruchu i realizują ponad połowę przewozów. Duże składy tradycyjne pojawiają się tylko na najgłówniejszych liniach.
W Polsce niemal wszystkie boczne linie zlikwidowano. Z czasem- dawne główne linie zamieniły się w szlaki boczne, na których zaczęto ekspoatować autobusy szynowe.
Polskich kolei nie da się już naprawić. Znalazły się w spirali upadku- odcięcie bocznych linii dowożących potoki pasażerskie spowodowało zamianę wielu głównych linii- w linie boczne. Linie kolejowe dalej są likwidowane, nawet w centrach miast, jak linia Zielona Góra Dworzec PKP- Zielona Góra Górne Miasto- Focus Park (największe centrum handlowe miasta), zlikwidowana 3 lata temu. W Zielonej Górze kolej straciła torowiska do centrum miasta, gdzie mieszka najwięcej potencjalnych klientów kolei, i pozostała jedynie ze żle ulokowanym dworcem na przedmieściach miasta.
Kolej pozostała już tylko w strzępach, działa w kilku regionach, dowożąc pasażerów do większych miast. Wokół takich miast jak Zielona Góra kolej już się nie liczy, jej potoki pasażerskie przejęły niemal w całości autobusy, kursujące wielokrotnie częściej niż kursujace co kilka godzin pociągi- widma.
PKP S.A. w środowisku części pro- ekologicznych ekspertów jest dziś znane przede wszystkim jako bezlitosny likwidator polskich linii kolejowych. Zmarnowano w tej sposób 300, a może 500 miliardów złotych, przy poklasku większości z polskich dziennikarzy, którzych światopogląd ogranicza się chyba tylko do Polski.
Polska wyhodowała całą egzotyczną klasę "ekspertów kolejowych" twierdzących że koleje trzeba rozbierać, że nie powinno się budować nowych linii kolejowych. To z tego grona "polskiej myśli kolejowej" rekrutuje się większość rządzących dzisiejszą koleją. Zacofanie technologiczne wyhodowało nawet swoje kadry, mające egzotyczne w skali Europy poglądy na tą branżę.
To dzięki polskim pseudoekspertom należy PKP spisać na straty- to w PKP znajduje się przecież centrala likwidacji kolei w Polsce i siedziba najtwadszego kolejowego "betonu"- specjalistów od kolei, ale tylko polskich kolei, które w Europie słyną z tego że najszybciej znikają z rynku. PKP likwidują się same- i to najszybciej w Europie. Likwidując PKP, logicznym jest że ocalimy kolej od likwidacji.