Do dziennikarza trójmiejskiej Gazety Wyborczej- Autostrada Północna a Kolej Wschodnia
Zielona Góra, 7 października 2008
Szanowny Panie,
Jako ekolog i ekonomista transportu uważam że gdyby motoryzacja indywidualna miała pokryć chociażby pełne koszty utrzymania infrastruktury (300 tys. km dróg) to cała epoka samochodu osobowego wylądowałaby na smietniku historii. Martwi mnie więc Pana zaangażowanie w promowanie Autostrady Północnej, przy jednoczesnym zapomnieniu o przedwojennej linii kolejowej "średnio dużych prędkości" z Gdańska do Berlina. Przedwojenna średnia prędkość handlowa na tej linii- 140 km/godz. (na większości linii, wraz z postojami i spowolnieniami na łukach) do dziś jest w tym kraju niepobita.
Odnośnie dróg i kolei: Są oczywiście przesłanki za tym aby korzystanie z infrastruktury odbywało się po kosztach krańcowych, ale nawet wówczas samochody powinny ponosić owe koszty krańcowe. Ile powinna płacić ciężarówka jeśli zużywa nawierzchnię drogi w stopniu 150 tys. razy większym niż jeden samochód osobowy? W Czechach i w RFN jest już myto elektroniczne na drogach. Ponadto koszty krańcowe nie powinny byc już stosowane gdy przepustowość infrastruktury została wyczerpana, wówczas kierowcy powinni płacić już nie wg kosztów krańcowych, ale pokrywać też koszty kapitałowe.
Wracając do linii kolejowej Gdańsk- Berlin. Trasa wiodła z Gdańska przez Tczew, Chojnice, Piłę, Gorzów do Berlina. Istnieje nawet stowarzyszenie starające się o nadanie odpowiedniego statusu tej linii kolejowej i wprowadzenie na nią na powrót szybkich pociągów (vide strona ostbahn.eu). Linia oczywiście istnieje, tylko jest dziś strzępem dawnej świetności. Miłoby było, gdyby oprócz popierania idei autostrad, opisałby Pan chociażby sam fakt tego iż Gdańsk posiadał ongiś szybkie połączenie kolejowe z Europą, i możliwe jest jego przywrócenie (choć wg mnie już bez PKP).
Pozdrawiam z woj. lubuskiego,
Adam
/-/