Redakcja portalu
do Sz. Pana Prezesa KPRM
M. Morawieckiego
dotyczy:
Listy otwarty dot. drastycznych różnic na pograniczu skutkujących migracją mieszkańców
Szanowni Państwo,
Jako redaktor portali lokalnych na pograniczu zechcę zwrócić uwagę że:
- ludność ucieka z Polski za granicę.
Dlaczego tak się dzieje?
-podam jeden z powodów, wg mnie istotny.
Nie da się zjeść jajka i mieć jako. Nie da się udostępnić chodniki jako parkingi dla samochodów i sądzić że na tak zrujnowanej nawierzchni ktoś pojedzie UTO (na hulajnodze, desce, rolkach) albo pojedzie po niej jeśli zajął ją już samochód.
Mam ponad 40 lat, Wychowałem się w części życia po stronie niemieckiej. Obserwuję różnice na pograniczu. Po polskiej stronie praktycznie nie ma infrastruktury trotuarów zanych z pobliskiej RFN. A dzisiaj we Wschowie widziałem tylko 2-3 osoby młode....
Doprowadzono po polsiej stronie za pomocą przepisów prawa- do tego, że zlikwidowano tysiące trotuarów na pograniczu, które miały przedwojenną, czasem mocno zrujnowaną, ale jeszcze zdatną do jazdy nawierzchnię. Zamieniono je na parkingi, likwidując tradycyjne trotuary o bardzo płaskiej nawierzchni. Uniemożliwino podróż UTO, przecież celowo (choć pewnie z niewiedzy) układając karbowaną nawierzchnię dla dużo większej nośności- ów nierówny z powodu połączeń kostek, pełen poprzecznych uskoków- polbruk. Nadal się to robi.
Wydano miliardy złotych na likwidację dzisiątków jeśli nie setek tysięcy kilometrów sieci drogowej dla UTO, która istniała za czasów przedwojennych lub za czasów totalitaryzmu komunistycznego. Chcąc jechać dzisiaj w mieście Wschowa na hulajnodze, musiałem to robić po asfalcie, między samochodami. Na szczęście na ulicy dawniej znanej jako Breite Strasse pozostał fragment przedwojennego trotuaru. Przed ruinami dworca kolei "Wschowa" także jest jeszcze stary i równy trotuar sprzed wojny, ale podjazd przed dworcem jest tak zapiaszczony że łożyska w kołach hulajnogi się psują...
Panie premierze.
Niech Pan wybiera.
Trotuary dla pieszych, hulajnóg, rolek, desek, rowerzystów, czy polbrukowane parkingi tylko dla samochodó i sporadycznych przechodniów chętnych na przeciskanie się pod ścianami w zwykle 90- do 70- centymetrowych szparach.
Młodzi w znacznej części chcą za granicę
Część ludności ucieka. Nie chce [po polskiej stronie nawet mieszkać. Niedawno opowiadano mi że ludzie pontonami przepływali między Frankfurtem a Słubicami. Po polskiej stronie szczególnie drogi i sieć drogowa jest drastycznie niebezpieczna. Po likwidacji lub zrujnowaniu trotuarów- jeśli się korzysta z UTO -trzeba jechać środkiem drogi na osiedlach, na bocznych ulicach, zbyt małych by policja wlepiała tam mandaty za blokowanie chodnika.
Obserwując ucieczkę młodych mieszkańców, zauważyłem że uciekają w sporej części osoby z grup korzystających z UTO. Po polskiej stronie w 99,9 % przypadków, poza skrajnymi wyjątkami, brak jest całkowicie możliwości poruszania się UTO w skali takiej jak w pobliskiej RFN.
W Nowej Soli pozostało...
Miasta pogranicza są pod tym względem dość ciekawe- bo przed wojną taka infrastruktura istniała. W Nowej Soli ją naprawiono częściowo. Na polbrukowych driogach dla pieszych ułożono część prawdziwego trotuaru, która jest płaska i pozwala na jazdę za pomocą UTO. Dziś w Nowej Soli udało mi się jechać hulajnogą, i nawierzchnia była równa, niczym w Europie Zachodniej.
Ale to jest tylko- niezniszczona, naprawiona infrastruktura jaka istniała w tym mieśćie już przed wojną. Nie zniszczono po prostu tutejszej sieci przedwojennych dróg dla rowerów.
Zdewastowano. Zniszczono.
Wszędzie indziej infrastrukturę zniszczono i zdewastowano, straty z tym związane szacuję na kwotę od kilkuset miliardów PLN do kilku bilionów PLN w skali kraju. Trotuary zamienono w polbrukowane parkingi albo w pajęczyny połamanych, zwietrzałych płytek, przemieszanych z połamanymi krawężnikami, kamieniami, piachem.
Likwidacja infrastruktury ostatniej mili
Podstawowa infrastruktura "ostatniej mili"- jak nazywamy ją jako ekonomiści- została zrujnowana lub zlikwidowana (bo czymże innym jest jej przebudowa na "polburk" jako parking?). Odmiennie niż w pobliskim RFN, podróż za pomocą UTO po stronie polskiej w 99,9 % nie ma sensu. Nawet dojazd na skatepark jest katorgą. Istnieją nieliczne, niepołączone w sieć, skrawki równych, zadbanych trotuarów, tylko kilka ulic w skali np. 140-tysięcznego miasta.
Jaka jest reszta? Zioną szpary między płytkami, tak głębokie, że wpada w nie cała płoza od rolek, czy cały widelec hulajnogi. Jazda na takim czymś jest bardzo niezdowa (bolą biodra, stawty), kosztowna (zacisk do kiery hulajnogi się psuje, jest to część kosztująca mnie zwykle około 200 PLN, do tego hulajnoga musi mieć tytanowe części bo inne się psują). Hulajnoga podskakuje na "polbruku" wstawionym w miejsce równych i płaskich przedwojennych trotuarów.
Lokalnie się nie zmieni
Zmiany na poziomie lokalnym nie są możliwe- władze miasta musiałyby kupić kosztujące wiele milionów ruchome metalowe bariery zamykające wjazd na chodniki, w skali całego miasta. Są to wysuwane spod ziemi słupy. Inaczej samochody mogą wjeżdżać na trotuary, przez co ich naprawa nie ma sensu. Zaraz znów będą zmasakrowane.
Albo zastawione
Na jednym z placów (pl. Matejki) zamontowano pierwszy w mieście granitowy trotuar- najpopularniejszy tootuar taki jak z Niemiec. I co z tego? Prawo polskie pozwala by na owym trotuarze parkowały samochody. Nie mogę po ówże jedymym w okolicy równym fragmencie trotuaru pojechać ponieważ owe równo cięte, nowe, świeżo zamontowane granitowe płyty na kilkudziesięciu ledwie metrach pierwszego prawdziwego cywilizowanego trotuaru są zastawione samochodami.
Polski ustawodawca spowodował że:
Po polskiej stronie inwestycje w infrastrutuirę dla UTO nie mają sensu. Po stronie niemeickiej istnieje bezpieczna infrastruktura dla UTO. Ma ona inną nawierzchnię niż w Polsce. Są to rżnięte płyty kamienne, chyba granitowe, osadzne na trotuarach, otoczone w kostce brukowej. Albo są to cieńkie płytki chodnikowe z jakiejś wibrowanej masy, bardzo równe, o ostrych krawędziach, wyglądające niczym sztuczny marmur. W miastach po stronie niemieckiej mieszkałem kilka lat. Poruszałem się głównie UTO.
Po polskiej stronie jest to niemożliwe. Polskie władze, z ubóstwa zapewne, albo z powodów kulturowych, poprzez złe decyzje zniszczyły i zrównały z ziemią dawną infrastrukturę dla UTO.
Jeszcze kilka lat temu istniały liczne trotuary przedwojenne, o dobrej jakości przedwojennej nawierzchni. Teraz na przykład taka nawierzchnia ostała się na ulicy dawniej zwanej jako Breite Strasse w mieście Wschowa w jednym z nadgranicznych województw. Resztę infrastruktury albo przebudowano jako część parkingów dla dróg samochodowych, albo są one zrujnowanymi, spękanymi i zwiętrzałymi, dziurawymi trotuarami, których deprecjacja jest całkowita.
Polska w chwili obecnej pozbawiona jest podstawowej dla młodych osób infrastruktury komunikacyjnej. Warunki podróży za pomocą UTO urągają. Po zrujnowanych trotuarach strefy pieszej trzeba owe UTO nieść na plecach albo prowadzić za kierownicę. Tak dzisiaj wracałem do domu.
To władze centralne
Nie chce się mieszkać po polskiej stronie. Nie jest to wina głównie władz lokalnych.
Sprawę zniszczyły władze centralne. To władze centeralne swoimi decyzjami wygnały wiele osób. Teraz, gdy te osoby musiały nagle wrócić z powodu "pandemii", w tej grupe pojawia się niezadowolenie. Nie można podróżować za pomocą UTO, tak jak obok, za granicą. Osoby te natychmiast wyjadą, a jeśli wróciły, to myśląc że po majówkowym weekendzie będą mogły wrócić do Niemiec, co nie nastąpiło, bo zmieniono zdanie. Do miast nadgranicznych tymczasem wrócili pracujacy w Niemczech, i mogą nie móc wrócić rano do pracy jeśli granice nie zostaną otwarte dla nich.
Panie premierze. Ja mam dość. Bolą mnie biodra od jeżdżenia po wertepach. WIde że po polskiej srtronie jest w dodatku mnóstwo wypadków.
Niech Pan sprawdzi samemu
Proponuję Panu podróż na stronę niemiecką, wizytę w mieście Frankfurt nad Odrą. Proszę obejrzeć trotuary, obejrzeć "strefę pędkości 30 km/h" w centrum miasta... Gdy dzisiaj wracałem, na tak samo głównej śródmiejskiej ulicy w centrum mojego miasta miał miejsce jakiś karambol, bo prędkości faktyczne w centrum miasta, nocami i wieczorami, po polskiej stronie są bodaj ze 3 razy wyższe.
Pozdrawiam
Adam Fularz