Koleje miejskie w Polsce zanikają
Problem dotyczy:
Niejasnych kompetencji. Nie wiadomo kto organizuje te przewozy (koleje miejskie typu s-bahn), kto je zleca i je opłaca. Zwykle koleje miejskie nie przetrwały- z tych powodów- transformacji ustrojowej, ich sieci zostały zlikwidowane z infrastrukturą (Kraków, Wrocław, Poznań, Gdańsk, Szczecin, Bydgoszcz, Toruń, Łódź, w dużej mierze Warszawa etc.). Samorządy, pytane, przerzucają się odpowiedzialnością. W Urzędzie miejskim Krakowa w dz. prasowym twierdzą że to zadanie urz. marszałkowskiego, w Urz. Marszałkowskim- że to zadanie miejskie, i pytają się czy poprawnie wysłano pismo w tej sprawie.
Przepisy- które są sprzeczne i niejasne, powodując przerzucanie się kompetencjami, spowodowały zwykle, poza nielicznymi wyjątkami, całkowitą likwidację kolei miejskich w większości miast, dużych i małych. Trwa to już 2 dekady. Torowiska miejskie i podmiejskie zostały często zlikwidowane, bądź naprawa pokosztuje setki mln PLN, jak np. w przypadku Szczecina ( http://berlin.bahninfo.de/
Statystycznie ujmując, zlikwidowano około 70- 80 % infrastruktury kolei miejskich. Z nieznanych powodów- jak przypuszczam z powodu niejasnych kompetencji- nie jest możliwe wprowadzenie kolei miejskiej, nawet jeśli torowisko jeszcze nie zostało rozkradzione lub rozebrane. Władze miasta wskazują na władze samorządowe województwa- a te są niezainteresowane obsługą relacji stricte wewnątrzmiejskich. Jeśli planują połączenia, to raczej o regionalnym charakterze. Inny, rzadszy, jest układ przystanków, połączenia w miastach są pomijane. Nie wiadomo, kto organizuje przewozy miejskie i aglomeracyjne na sieci kolei miejskich. Wobec czego w większości przypadków dokonano dość kompletnej likwidacji torowisk na przestrzeni ostatnich lat po wstąpieniu Polski do UE. Większość likwidacji przypada na ten okres czasu od momentu akcesji.
Niektóre likwidacje kolei miejskich, które działały już w XIX wieku, jak w Krakowie, opisujemy już od kilkunastu lat, mimo to linie są likwidowane, a wyceniając wartość zlikwidowanego majątku, szacuję kwotę strat na 6-8 miliardów PLN tylko w przypadku jednego miasta. Mimo prób wyjaśnienia sytuacji, linie nadal są likwidowane i rozbierane, bowiem nie należą do władz miejskich ani samorządowych. W relacjach w których zlikwidowano naziemne linie kolei miejskiej, władze Krakowa planują budowę metra. Część autorów twierdzi że jest to prostsze niż negocjacje z PKP.
Nie można nawet otrzymać odpowiedzi, kto ponosi winę zaistniałej sytuacji. Linie, często w śródmieściach miast, są rozbierane kosztem setek milionów PLN utraconych korzyści. Nie jest to dziwne, bowiem- nie wiadomo, który poziom samorządu odpowiada za organizację tych przewozów.
Straty gospodarcze szacuję na kwotę ok. 80 miliardów PLN w przypadku samych torowisk w centrach dużych aglomeracji. Możliwe że całość strat, włączając także mniejsze miasta, gdzie takie połączenia mogłyby powstać, ale infrastrukturę zlikwidowano bądź właśnie się likwiduje, wynosi ok. 100 mld PLN (0,1 bln PLN). W jednej tylko Zielonej Górze koszt zniszczenia kolei podmiejskiej do CH Focus Park to ok. 0,5 mld PLN wg kosztów odbudowy (trakcja zlikwidowana w 2013-2014 r.). Takich miast są dziesiątki. Sytuację pogłębia technologiczne zapóźnienie kolei w Polsce, brak tzw. kolei lekkiej lub tramwajów dwusystemowych, oraz zmonopolizowanie zarządzania infrastrukturą kolejową.
Koleje miejskie udało się uruchomić od podstaw jedynie w Warszawie, gdzie uczyniły to władze miasta, a nie - samorząd wojewódzki, jak wynikałoby to z podziału kompetencji. Problem się nasila, bowiem skala likwidacji linii wymknęła się spod kontroli. Na Górnym Śląsku straty mogą być dużo większe niż wymienione kwoty szacunkowe 100 mld PLN. Większość linii jest rozbierana, rozkradana, w inny sposób demontowana, mimo że istniały tam aż 3 różne systemy kolejowego transportu aglomeracyjnego (GKW, KRR, PKP).
W liczbach bezwzględnych, sama tylko kolej miejska w Berlinie przewozi znacznie więcej pasażerów niż wszystkie koleje w całej Polsce razem wzięte.

