Kilka uwag o polskich kolejach
Już dekadę temu w Czechach pociągi kursowały średnio 7- krotnie częściej: kursowało tam 7238 pociągów pasażerskich dziennie, w Polsce 3650. Dotacje są wysokie w tych krajach, gdzie konkurencja wśród przewoźników kolejowych jest największa. Vide RFN- 164 przewoźników. W Japonii jest aż 159 kolei różnej wielkości. 6 prywatnych firm to powstało, ale po rozpadzie kolei państwowych JR. Sądzić możnaby było, iż w kraju pozbawionym dobrej sieci drogowej kolej powinna przewozić ogromne rzesze podróżnych. Niestety, jak wskazują statystyki, jest to absolutna nieprawda. Już w połowie I dekady XXI wieku zatrważała niebywale niska liczba podróży koleją na mieszkańca w Polsce: wynosiła ona wówczas ok. 6.34 podróży na mieszkańca rocznie, podczas gdy w Czechach liczba podróży na mieszkańca rocznie wynosiła w tym okresie 18.46, na Węgrzech (koleje MAV, HEV, GySEV) ponad 20 podróży, i wreszcie RFN- ponad 22 podróże na mieszkańca rocznie. Polak jeździł wówczas pociągami rocznie 6,21 razy, średnio 3,5 krotnie mniej niż jego węgierski lub czeski kolega.
Dopłacać do kolei- tyle że z sensem. Do nadgranicznego Frankfurtu nad Odrą pociągi regionalne dojeżdżają jeszcze co 30 minut z dwóch kierunków oraz nieco rzadziej z innych. Dlaczego tak często? Ponieważ gdyby tak często nie kursował pociąg kolei DB Regio, to samorząd landu zrobiły przetarg i wynająłby od razu kolej OBB lub PEG, któraby tą linię obsługiwała. Po prostu brutalna konkurencja ponad 100 przewoźników, której zasady są proste: samorząd tworzy wspólny system marketingowy i biletowy dla wszystkich przewoźników i rozdziela linie na przetargach. Z tego ostatniego miasta Niemiec w polskim kierunku zaczyna się istne piekło - trzy połączenia regionalne dziennie.
Dopłacać do kolei- tyle że z sensem. Do nadgranicznego Frankfurtu nad Odrą pociągi regionalne dojeżdżają jeszcze co 30 minut z dwóch kierunków oraz nieco rzadziej z innych. Dlaczego tak często? Ponieważ gdyby tak często nie kursował pociąg kolei DB Regio, to samorząd landu zrobiły przetarg i wynająłby od razu kolej OBB lub PEG, któraby tą linię obsługiwała. Po prostu brutalna konkurencja ponad 100 przewoźników, której zasady są proste: samorząd tworzy wspólny system marketingowy i biletowy dla wszystkich przewoźników i rozdziela linie na przetargach. Z tego ostatniego miasta Niemiec w polskim kierunku zaczyna się istne piekło - trzy połączenia regionalne dziennie.
Posted by Adam Phoo
on 00:41.
Filed under
reformy PKP
.
You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0