Nowy hub oznaczać może marginalizację nierentownej państwowej linii LOT
Requiem dla hubu w
Warszawie. O nowy hub pasażerskiej komunikacji lotniczej w Polsce
Adam Fularz
Institute for Transport Studies, Leeds
Polskie porty lotnicze są dziś rozrzucone pomiędzy hubami
europejskimi w Frankfurcie nad Menem i Londynie, ale brakuje wciąż polskiego
hubu z prawdziwego zdarzenia. W związku z liberalizacją rynku i obaleniem
monopolu LOT-u pojawiła się szansa na nowy hub dla Polski, który będzie
bardziej korzystnie położony, i istnieje w tym miejscu ogromna luka na rynku. Najprawdopodobniej lukę tą wypełni jednak port lotniczy Berlin- Brandenburg International, ulokowany dość blisko polskiej granicy i już dziś obsługujący Szczecin czy woj. lubuskie.
W województwie lubuskim istnieje port lotniczy, ale oferuje tylko "szprychę" do portu w Warszawie, całkowicie nie po drodze dla większości miejscowych relacji podróży lotniczych. Szczecin oferuje jedynie codzienne loty do Warszawy i Krakowa, plus kilkanaście rejsów zagranicznych tygodniowo (Londyn, Dublin, Edynburg, Liverpool, Oslo).
Hub średniej wielkości, z połączeniami krajowymi do niemal wszystkich polskich
portów, i z bogatą ofertą. I najprawdopodobniej to nie będzie ani II port dla
Warszawy ani żadna inna lokalizacja we wschodniej części Polski, a sam hub w
Warszawie z racji swego niekorzystnego położenia będzie tracił rynek w ruchu
tranzytowym, który wciąż generuje 40 % jego pasażerów.
Piasta i szprycha
W obecnej literaturze na temat organizacji transportu
lotniczego wiele się mówi na temat systemu hub-and-spoke (pol.
piasta-i-szprycha, HS) i jego zalet w przeciwieństwie do systemu pełnego
połączenia wszystkich lokalizacji (ang. fully connected, FC). Model piasty i
szprych (inaczej zwany gwiaździstym, ang. „hub and spoke”) to większość
nowoczesnej komunikacji lotniczej na świecie. Ten model działalności biznesowej
pozwala na obniżenie kosztów przewozu przypadających na pasażera oraz na
zaoferowanie lepszej oferty połączeń. Niestety, w naszym kraju, z uwagi na
podyktowane zdecydowanie politycznymi i historycznymi względami usytuowanie
hubu w drugim najbardziej wysuniętym na wschód porcie Polski, system piasty i
szprych w Polsce po prostu nigdy nawet dobrze nie zadziałał. Pora zbudować go w
Polsce na nowo.
Rys.
1: System fully-connected i system hub-and-spoke, oprac. własne
W systemie piasty i szprych pasażerowie narażeni na wyższe
ceny, dłuższy lot i konieczność przesiadki w hubie. Ale system ten ma
ekonomiczną przewagę nad systemem fully-connected z powodu efektu gęstości
oferty (economies of density) i linie które go stosują mają możliwość
wykorzystania swej dominującej pozycji na rynku i osiągnięcia przewagi nad
innymi liniami lotniczymi oferującymi połączenia bezpośrednie, ale za to
rzadsze.
Charakterystyka polskiego rynku
Obecny rynek lotniczy w Polsce to upadający system piasty
i szprych rozwijany przez LOT w okresie półwiecza okupacji radzieckiej, gdy
większość potencjalnych pasażerów kierowała się na wschód. Dziś te proporcje
zupełnie się odwróciły, ale hub Warszawa pozostał. Dodatkowo po liberalizacji rynku lotniczego i
zniesieniu duopoli LOT-u i współpracujących z nim przewoźników narodowych w
maju 2005 roku, na rynku pojawia się oferta połączeń point-to-point oferowanych
przez tanie linie, a rynek lotniczy w Polsce zaczął rozwijać się w stopniu
ustępującym dynamiki tylko Chinom.
Polski rynek ma już symptomy normalności. Oferta połączeń
bezpośrednich (point to point) starła się z ofertą połączeń z przesiadką.
Podobnie zresztą sytuacja ma się w Europie, gdzie rynek połączeń z przesiadkami
walczy o klienta z rynkiem połączeń bezpośrednich, choć jego udział nie jest
jeszcze tak duży jak w Polsce (ok. 30 %) i wynosi wciąż około 18 %. Mimo konkurencji
tanich linii epoka wielkich portów- hubów w Europie ma się dobrze, a połączenia
point-to-point to tylko atrakcyjna oferta w połączeniach do dużych
aglomeracji, a nie podstawa rynku lotniczego, na którym wciąż rządzą linie
wykorzystujące układ piasty i szprychy.
Rys. 1. Dobowa podaż miejsc w relacjach do i z warszawskiego
hubu lotniczego w samolotach z regionalnych portów lotniczych. Za: Ryszard
Janecki, „Dostępność komunikacyjna lotnisk regionalnych w Polsce. Stan
istniejący i perspektywy do 2015-2021 r.”, [w:] Transport Miejski i Regionalny
4/2004.
Warszawki MPL Okęcie został w rozbudowie infrastruktury
prześcignięty przez wszystkie inne wiodące porty Europy Środkowo-Wschodniej i
nawet z nowym terminalem już nie dogoni standardem i jakością oferty połączeń
ani Pragi, ani Budapesztu, ani tym bardziej Wiednia. Zarząd PPL oddawał
właścicielowi- Skarbowi Państwa ponad stumilionowe zyski rocznie, zamiast robić
bezustanne inwestycje. Ale przypuszczalnie i one by nie pomogły utrzymać
pozycji hubu dla Polski.
Dyskusja o potrzebie nowego hubu
Swego czasu autor rozpoczął dyskusję o piastach ruchu
lotniczego (hubach) dla Polski. W jego opinii Warszawa jest jeszcze hubem dla
Polski tylko z powodów historycznych i politycznych. Sytuacja się musi zmienić:
po otwarciu polskiego nieba (zakończeniu duopoli) i zmianach geopolitycznych
(akcesja do UE) okazało się, że hub w Warszawie jest najbardziej nie po drodze
w najbardziej typowych podróżach w zasadzie z niemal wszystkich portów w Polsce
poza Rzeszowem. Bo tylko port w Rzeszowie jest bardziej na wschód niż Warszawa-Okęcie,
a i niego jest nie po drodze w większości popularnych relacji.
W tym sezonie linie LOT i JetAir otwierają regionalne
połączenie Zielona Góra (IEG)- Warszawa Okęcie (WAW). Wypadałoby zapytać: kto tym będzie latał na przesiadki?
Odpowiedź brzmi: niemal nikt (poza chyba lotami za Atlantyk), bo korzystanie z
hubu w Warszawie powoduje 3-4 godziny straty w czasie podróży w
najpopularniejszych typowych relacjach. I taka strata jest, choć może nieco
krótsza, z wszystkich portów w Polsce poza może Rzeszowem. Hub Warszawa to krok
do tyłu, stracone godziny dolotu liniami regionalnymi w kierunku piasty
przesiadkowej w miejscu zupełnie niezgodnym z ekonomiką systemu i kierunkiem
najczęstszych podróży. Okęcie trzyma się dzięki rozpędowi, niewiedzy pasażerów,
tradycji, oraz przede wszystkim braku innej oferty, ale jest tylko kwestią aż
to się zmieni.
Huby w RFN
Przeanalizujmy rozkład głównych hubów w RFN. Jakby ktoś
chciał zrobić główny hub
dla RFN w Berlinie, to skutkowałoby to zupełnie
nieefektywnym systemem, skutkującym dłuższymi czasami podróży i wyższymi cenami
biletów w najpopularniejszych relacjach z tego kraju. Huby są usytuowane na
kierunkach, w których odbywa się gro podróży wychodzących. Wcale nie są na
środku kraju, o nie! Huby znajdują się na południu i na zachodzie tego kraju- w
kierunkach gdzie istnieją największe potoki pasażerskie.
Tabela 1. Ruch pasażerski w 2004 roku na 7 największych
portach RFN
Rok 2004
1.
|
Frankfurt nad Menem
|
51.098.271
|
2.
|
Monachium
|
26.814.505
|
3.
|
Düsseldorf
|
15.256.506
|
4.
|
Berlin-Tegel
|
11.047.954
|
5.
|
Hamburg
|
9.893.700
|
6.
|
Stuttgart
|
8.821.533
|
7.
|
Köln/Bonn
|
8.332.961
|
Rok 2010
1.
|
Frankfurt nad Menem
|
56.440.000
|
2.
|
Monachium
|
38.301.804
|
3.
|
Düsseldorf
|
20.620.258
|
4.
|
Berlin-Tegel
|
15.025.600
|
5.
|
Hamburg
|
13.600.000
|
6.
|
Köln/Bonn
|
9.850.000
|
7.
|
Stuttgart
|
9.226.546
|
Dane statystyczne wg http://de.wikipedia.org/wiki/Flughafen
Wynika z nich że stolica RFN, usytuowana względem reszty podobnie
tak jak Warszawa względem reszty Polski, jest dopiero 4. hubem w kolejności, za
Frankfurtem nad Menem, Monachium i Düsseldorfem. To się zmieni, wkrótce Berlin będzie 3. hubem RFN.
Przyszłe problemy LOT-u
W momencie załamywania się systemu hub-and-spoke opartego
o Warszawę, LOT, dotychczasowy w większości państwowy przewoźnik o nią
opierający swój system połączeń może mieć ogromne trudności z utrzymaniem się
na rynku, bowiem jego częste połączenia mogą być w coraz mniejszym stopniu
wypełnione, i szybko straci on rynek na korzyść przewoźników tworzących zręby
systemu piasty i szprychy w innym, lepiej ulokowanym porcie przesiadkowym.
Przyspieszy
to tylko przepowiadane przez wielu specjalistów
bankructwo tej linii. Zatrudniający 4200 osób LOT łatwo może podzielić
los Sabeny czy Swissair, zwłaszcza że polski eksmonopolista już raz niemal
zbankrutował i był w 2002 roku reanimowany i ratowany od utraty płynności kwotą
400 mln PLN w postaci aportu z budżetu Państwa. Linie te jednak wciąż nie
wychodziły na prostą. W 2003 roku strata przewoźnika wyniosła 109,2 mln zł, a jej
poziom kosztów na 1 pasażera był nawet o 27 proc. wyższy niż w czeskich liniach
CSA, głównego rywala LOT w regionie. Również w 2004 roku LOT przyniósł stratę z
działalności lotniczej (strata na działalności podstawowej wyniosła 14,3 mln zł). Kolejne lata przyniosły spory o poprawność i rzetelność danych finansowych prezentowanych przez spółkę. Obecnie straty przewoźnika sięgają 145,5 mln zł rocznie (źródło: deklaracje przewoźnika za 2011 r.).
Szansa
Reasumując: hub dla Polski? Bez wątpienia jest bardzo
potrzebny, ale niestety jego miejsce jest nie w Warszawie i okolicach. Zaproponować
można Wrocław, Poznań, Katowice lub Kraków. Bez stworzenia nowego, bardziej
przyszłościowego hubu dla Polski w tym największym kraju tej części Europy nigdy
nie będzie wiodącego lotniska w Europie Środkowo-Wschodniej, które jednak
mogłoby rozwinąć się w Polsce, bo nasz kraj ma najwięcej potencjalnych
pasażerów- ongiś 38,2 mln, a obecnych danych demograficznych nie jesteśmy w stanie podać.
Powstanie nowego hubu jest konieczne aby podnieść atrakcyjność
ruchu z przesiadkami w Polsce z jego upadku spowodowanego nieefektywnym obecnym ulokowaniem
piasty przesiadkowej. Obecnie jest to możliwe dzięki temu że nowy hub może być
obsługiwany przez inną linię niż LOT, a względy polityczne przemawiające za
Warszawą i obroną jej pozycji mają już na szczęście niewielkie znaczenie w zetknięciu
ze zliberalizowanym rynkiem.
Posted by Adam Phoo
on 03:46.
Filed under
polityka transportowa,
porty lotnicze
.
You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0