Petycja o budowę/ odbudowę odcinka torowiska "Łącznica kolejowa Lublin Rury-Lublin Wrotków"
Łącznica Lublin Rury nigdy nie była eksploatowana przez PLK. W okresie II wojny światowej władze okupacyjne miały plany budowy łącznicy wraz z parowozownią, pozostałości po rozpoczętej budowie to fundamenty kanałów na linii nr 68.
Łukasz Kwasiborski
Wydział prasowy
PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.
Centrala
ul. Targowa 74
03-734 Warszawa
Nie wiadomo, czy łącznica na pewno nie istniała. Jest teoria- którą jeden z autorów przywołał- że łącznica istniała w czasie wojny, jako tor tymczasowy. Trudno dociec czy nie była to tzw. legenda miejska, urban legend, relacje są rozbieżne, są też zdjęcia lotnicze. Łącznica jest zaznaczona na rozmaitych planach. Oto zdjęcie lotnicze z okresu mi nieznanego: wg https://rury.kolej.org.pl/foto/lotnicze-lacznica.jpg Skan z planu: Oto fragment planu miasta Lublina wydawnictwa Copernicus.Plan był aktualizowany w 2001 roku, a łącznica jest na nim zaznaczona. |
Pan
Adam Fularz
Wydawnictwo Merkuriusz Polski „Wieczorna.pl" sp z o.o.
<adam.fularz@wieczorna.pl>
Dot; łącznicy kolejowej pomiędzy linią kolejową nr 7 i linią kolejową nr 68 w Lublinie
W nawiązaniu do Pana zapytania odnośnie usprawnienia przewozów towarowych koleją
z kierunku zachodniego w kierunku południowym z pominięciem przejazdu przez stację kolejową Lublin Główny, Wydział Planowania Urzędu Miasta Lublin informuje,że w posiadanej dokumentacji projektowej, otrzymanej od PKP PLK w ramach uzgodnień administracyjnych, dotyczącej modernizacji linii kolejowej nr 7 Warszawa Wschodnia Osobowa – Dorohusk na odcinku Otwock – Lublin km 107,2+83 – 175,8+50 nie przewiduje się połączenia linii kolejowej nr 7 z linią kolejową nr 68 Lublin – Przeworsk dla relacji Warszawa – Stalowa Wola z pominięciem stacji Lublin Główny. Takiego połączenia nie przewiduje się w ramach modernizacji linii kolejowej nr 68 na odcinku Lublin – Stalowa Wola.
Połączenie linii kolejowej nr 7 z linią kolejową nr 68 dla relacji z kierunku zachodniego
w kierunku południowym było przewidziane w Ogólnym planie zagospodarowania przestrzennego miasta Lublina uchwalonym w 1958 r i 1969 r. oraz w Planie zagospodarowania przestrzennego miasta Lublina uchwalonym w 1986r. i w zmianach Planu zagospodarowania przestrzennego miasta Lublina uchwalonych w 1993 r. Ponadto w opracowywanym Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego m. Lublin, który był przedmiotem wyłożenia do publicznego wglądu w II kw. br, przewiduje się utrzymanie przeznaczenia terenu byłej łącznicy kolejowej będącego we władaniu PKP pod funkcje kolejowe. Zatem z punktu widzenia zagospodarowania przestrzennego miasta Lublin nie ma przeszkód do wykonania takiego połączenia.
Organizacja przewozów osobowych i towarowych leży w gestii Polskich Kolei Państwowych. Dlatego też w celu uzyskania odpowiedzi dotyczącej powodów rezygnacji
z realizacji połączenia linii kolejowej nr 7 z linią kolejową nr 68 z kierunku zachodniego
w kierunku południowym należy zwrócić się do PKP Polskie Linie Kolejowe.
Z-ca Dyrektora
Wydziału Planowania
Małgorzata Żurkowska
Gdy tylko założyłem stronę rury.kolej.org była ona oczywiście znacznie mniej rozbudowana jak teraz, ale jeden z jej działów już wtedy dotyczył tej mitycznej łącznicy. Na stronie założyłem dość naiwnie, że to co można znaleźć w internecie, albo wysłuchać od mniej wtajemniczonych kolejarzy jest prawdą i faktycznie ta łącznica powiedzmy "kiedyśtam" istniała.
Skąd wziąłem tę wiedzę? U moich dziadków znalazłem kiedyś plan miasta z epoki Gierka, nakreślony jakoś po budowie Zalewu Zemborzyckiego gdzie niniejsza łącznica była narysowana, ale tuz koło niej, w gwiazdkach był dopisek "Łącznica rozebrana około 1976"
Drugim fałszywym tropem był plan miasta wydawnictwa Copernicus, który mam do dziś, fragment jest na mojej stronie: https://rury.kolej.org.pl/obra
Próbowałem się dowiedzieć nieco więcej bo temat intrygował mnie już wtedy. Tak mało zachowało się z łącznicy, którą rozebrano nieco ponad 30 lat temu? Jakoś wydawało mi sie to dziwne, zwłaszcza, że w domniemanym szlaku łącznicy stał słup trakcyjny, a jak wiemy, Lk7 zelektryfikowano jakieś 8 lat wcześniej niż domniemana data rozbiórki. Temat drążyłem. Dobrą okazją okazały się dni otwarte Lubelskiego Węzła kolejowego w 2007 roku. Wówczas fartownie trafiłem do kabiny manewrówki, której maszynistą był człowiek mieszkający od dziecka w interesującym nas miejscu, przy Janowskiej, jakieś 150m od mitycznej łącznicy. To on wbił mi właśnie ćwieka w postaci tezy "Jestem absolutnie pewien, że po 2 wojnie światowej łącznica nie istniała" Trochę mnie to zdumiało, ale wróciłem do źródeł, wówczas jeszcze żyła moja babcia, która całe życie spędziła w dziale rozkładów jazdy WDOKP O naszej DOKP wiedziała absolutnie wszystko, pod względem szlakowo - drogowym, potwierdziła słowa maszynisty. "Nie pamiętała aby kiedykolwiek jakikolwiek tor tędy przebiegał"
Trochę namieszał człowiek, który w internecie nazywa siebie "Księżyc nad Gieesem" który właśnie postawił tezę, że łącznica jako prowizorka funkcjonowała przez 3 tygodnie w 1944 roku. Niestety on źródła tej wiedzy nie podał, a moja babcia już wtedy nie żyła, więc dokładniej o prowizorkę dopytać nie mogłem.W międzyczasie poznałem mieszkającego na Rurach maszynistę Pana Czesława Szybę, Pana Stachyrę, mieszkającego tuż obok tego miejsca. Wszyscy jednym głosem mówią: Nigdy odkąd żyjemy, żadnej łącznicy tu nie było!
Zapytani o prowizorkę, mawiają: W czasie jak przechodził tędy front, nikt nie odważyłby się podejść w okolice torów, a do mostu kolejowego to już w ogóle... To były tak pilnowane przez armię czerwoną miejsca, że momentalnie wzięci byliby za szpiegów, albo zatłuczeni na miejscu.
Potem poznałem jeszcze kilku kartografów, redaktorów pism popularnonaukowych, jakieś ważniejsze osobistości z PLK, wszyscy zaszczepili się tematem, ale nikt jak dotąd dowodów na istnienie łącznicy nie przedstawiał.
Konkluzja:
Największym bólem jest to, że zaginął ten plan miasta z lat 70. Ale jeszcze postaram się go odnaleźć, bo być może udałoby się jeszcze dotrzeć do jego autorów. Ten tor nigdy nie miał żadnego numeru linii, ani numeru tabeli rozkładu jazdy. Nigdy po 2 Wojnie Światowej, przy linii Rozwadowskiej nie istniał żaden posterunek, w którym linia mogłaby się odgałęziać.
Nad znalezieniem dowodu istnienia tej linii, jak już pisałem pracuje cały sztab ludzi różnych pokrewnych profesji. Wszyscy robią to ochoczo, bo każdy lubi teorie spiskowe i zagadki dziejów. (...) Ale poszukiwania zarówno w CODGiKu, archiwach centralnych jak i wojewódzkich, a także miejskich jak i archiwach PLK trwają nieprzerwanie od blisko 8 lat i na razie efektów brak.(...) Ale dzięki temu, powiększa się grono zaintrygowanych poszukiwaczy.Nie znam źródła tego mitu. I wytrwale staram się do niego dotrzeć, bo staje się to już tak intrygujące, że chyba przebija nawet "złoty pociąg".
Dzięki za uwagę i pozdrawiam! Adam Zwolski, rury.kolej.org.pl
Łącznica to największa zagadka tej okolicy. Istnieje na prawie wszystkich mapach i planach wydanych przez prywatnych wydawców, choć jest wyjątek także wśród wydawnictw państwowych, na którym także ów tor jest obecny. Mowa o mapie wydawnictwa Copernicus z 2001 roku. Na początku lat '90 kiedy dopiero zaczynałem poznawać otaczającą mnie okolicę miałem do dyspozycji najczęściej mapki reklamowe klepane w dużych ilościach przez prywatne agencje reklamowo - wydawnicze, które wówczas powstawały jak grzyby po deszczu. Dopiero później pechowym zrządzeniem losu, pierwszym poważnym planem, który trafił w moje ręce, był właśnie przytoczony wcześniej Copernicus. To wszystko sprawiło, że na parę lat, istnienie tej łącznicy przyjąłem za pewnik. Oczywiście wiedziałem, że w czasach mi współczesnych tor ten nie istnieje (wielokrotnie spacerowałem w tamtych okolicach), niemniej jednak pojawianie się tego obiektu na planach uznałem za brak aktualizacji i przyjąłem, że kiedyś dawno temu, łącznica taka na pewno istniała. Z błędu zostałem wyprowadzony tak na prawdę dopiero w połowie 2008 roku, kiedy ta strona już istniała w internecie.
Relacje świadków:
Pierwsze wątpliwości pojawiły się, po rozmowie z maszynistą, którego nazwiska niestety nie znam. Oprócz tego, że zawodowo związany jest z koleją, wychował się właśnie na Wrotkowie w okolicy interesującego nas trójkąta. Pamięta czasy powojenne i jest przekonany, że łącznica nigdy nie istniała.
Moim drugim świadkiem, jest starszy człowiek, który w wymienionej okolicy mieszka od dziecka. Ma blisko 80 lat, pamięta zarówno okres przedwojenny, okres okupacji, jak i wszystko co działo się później. Według niego przygotowania do budowy łącznicy prowadzili Niemcy równorzędnie z prostowaniem linii rozadowskiej. Nasypy i przekopy, wytyczanie, podsypka. Powstał nawet budynek mający pełnić rolę posterunku odgałęźnego przy Linii Warszawskiej. Było to posterunek niezależny od stacji Rury. Człowiek, który mi o tym opowiadał, wskazał nawet miejsce po budynku (który trafiony pociskiem artyleryjskim przestał istnieć w momencie wkroczenia armii czerwonej). Jest to mniej więcej w połowie drogi między ogródkami działkowymi i przecinką na Rurach, od strony lasu. Do dziś widać fundamenty i zasypaną studnię. Ku mojemu zdziwieniu, człowiek, który widać, że wszystko pamięta z dokładnością do kilku metrów stwierdza, że toru na nasypie łącznicy nigdy nie było i jest o tym przekonany(!) Wszystko było na dobrej drodze, ale w budowie łącznicy przeszkodził zbliżający się front. Na szczęście tenże świadek z pełnym przekonaniem mówi o istnieniu posterunku odgałęźnego Most, co potwierdza słowa mojego dziadka. Cieszę się, bo wielokrotnie zarzucano mi, że ów posterunek to bzdura, a tory zawsze rozgałęziały się jeszcze w Lublinie.
Komu więc mam wierzyć, jeśli nie ludziom, którzy się tam wychowali, a jeden z nich pamięta budowę interesującej nas infrastruktury? Odtąd ich relacje przyjmuję za pewnik. Jesli ktoś jest innego zdania proszę o kontakt.
Tropem prowizorki
To już zdanie historyków interesujących się losami frontu, a nie samej kolei. Na nasypie przygotowanym przez Niemców łącznica powstała. Była jednak tylko prowizorycznym połączeniem linii rozwadowskiej z warszawską. Jej autorami byli Rosjanie. Uciekający Niemcy zniszczyli most na Bystrzycy. Aby transporty radzieckie z linii rozwadowskiej (która była już w rękch wyzwolicieli) mogły jechać w kierunku Wisły, wojska inżynieryjne Armii Czerwonej rzuciły kilkanaście przęseł na nasyp przygotowany przez Niemców, przez co ruch podczas naprawy mostu mógł się odbywać w miarę płynnie. Omówiona prowizorka trwała dopóki most nie został odbudowany (wg różnych źródeł trwało to od tygodnia do miesiąca). W tym samym czasie rozładunek zaopatrzenia na potrzeby Lublina odbywał się właśnie na nowo powstałej stacji Rury, którą zlokalizowano w miejscu przedwojennej mijanki.
Ta wersja wydarzeń potwierdza zdanie mojej babci, która twierdziła, że jeżeli łącznica wogóle istniała, zostła rozebrana natychmiast po przejściu frontu. Niemniej jednak ta wersja stoi w sprzeczności z relacjami świadka, który w czasie wojny mieszkał nieopodal. Myślę jednak, że kilkutygodniowe istnienie pilnie strzeżonego, prowizorycznego odcinka torów mogło niepostrzeżenie umknąć jego uwadze. Uważam więc, że łącznica nigdy nie była ujęta w planach oficjalnych i taki układ ruchu racej nie był przewidziany na stałe.
Jako ciekawostkę mogę jeszcze dodać, że łącznica rzeczywiście była planowana (tylko planowana!), ale już po likwidacji stacji towarowej w Rurach. Łącznicą miały jeździć pociągi podmiejskie, których wprowadzenie planowane jest juz od wielu lat. Pociąg z Zemborzyc miał przyjeżdżać do Lublina Zachodniego a stąd dopiero do głównego. Niestety na planowaniu jak zwykle sie skończyło. Tor linią przerywaną (jako alternatywa) zaznaczony był na wielu kolejowych planach, których z różnych wzgledów tu zamieścić nie mogę.
Pozostałości po łącznicy - resztki nasypu:
Zdjęcie lotnicze z lat "50
Bardzo się cieszę, że takie zdjęcie istnieje. Raz na zawsze rozwiązuje kwestię: "Czy faktycznie łącznica istniała do lat "70..." I w tym miejscu wydawałoby się, że dalszy komentarz jest zbędny, należy jednak zwrócić uwagę na kilka ciekawych szczegółów. Pierwszym z nich jest nasyp. W momencie robienia zdjęcia jeszcze nie był przekopany, zaś ścieżka biegła przez jego szczyt. Dalej nasyp wpada w pole jakiegoś zboża, znajdujące się na naturalnej wysokości ewentualnego toru łącznicy. Zdjęcia najprawdopodobniej robione późnym latem, wnioskuję po bardzo jasnym kolorze uprawy. Ślad łącznicy jest oczywiście niewidoczny, natomiast wzrok przykuwa coś, co wygląda jak gigantyczna litera "I" Podejrzewam, że to fragment jakiejś poniemieckiej budowli inżynieryjnej. Czy był to przepust? Prawdopodobnie tak, jest bowiem idealnie prostopadły do osi planowanego toru. Okazuje się, że w porze wczesnowiosennej, kiedy jeszcze roślinność pozostaje uśpiona, miejsce to jest bardzo łatwo odnaleźć na terenie obecnych ogródków działkowych:
Podsumowując: Na starym zdjęciu lotniczym jest widoczny nasyp przecinający jar, jest widoczny zachowany do dziś przepust lub przyczółek, natomiast po torze łącznicy, ani po posterunku przy linii Rozwadowskiej nie ma śladu.
wg witryny o łącznicy kolejowej Rury- Wrotków w Lublinie, rury.kolej.org.pl opr. Adam Zwolski z zespołem
__________________________________________________________________________
Merkuriusz Polski
Agencja Prasowa. W Krakowie od 3 stycznia 1661 r.
Adam Fularz, manager Radiotelewizji
Prezes Zarządu, WIECZORNA.PL SP. Z O. O.,ul. Dolina Zielona 24A, 65-154 Zielona Góra
Wydawnictwo Merkuriusz Polski
"Wieczorna.pl" sp. z o.o.
T +48604443623
E adam.fularz@wieczorna.pl
KRS 0000416514, NIP 9731008676, REGON 081032764
AGENCJA PRASOWA MERKURIUSZ POLSKI- Wieści i treści od 3 stycznia 1661
Każdego dnia Agencja Merkuriusz udostępnia kilka materiałów prasowych ze wszystkich regionów Polski. Dotyczą one najważniejszych wydarzeń w skali kraju, różnych dziedzin życia. Stanowi źródło informacji dla redakcji prasowych.
ZDJĘCIA
Na zamówienie abonenta udostępniamy serwis fotograficzny. Korzystają z niego serwisy internetowe i redakcje prasowe.
WIDEO
Na zamówienie abonenta udostępniamy serwis video. Korzystają z niego stacje telewizyjne.