Koleją po Japonii - LIST
Koleją po Japonii - LIST
Tak dla odmiany, troche wrazen z kraju kwitnacej kolei, przepraszam, kwitnacej wisni. Za wiele nie jezdzilem, ale dwa tygodnie poruszania sie bardzo roznymi pociagami, od podmiejskich do Shinkansena linii Tokaido, dostarczylo sporo wrazen.
Przede wszystkim: Japonia koleja stoi. Polityka panstwa jest taka a nie inna - drogi sa odpowiednio przeciazone, wiec wieksza czesc transportu odbywa sie po szynach, na pewno osobowego, a zapewne rowniez towarowego, choc do tego trzeba by miec pod reka statystyki. Autostrady sa platne i to raczej slono: jedyny odcinek ok. 140 km z Tokio do Nikko i spowrotem, ktory zrobilem samochodem, kosztowal prawie $100.00 samego myta, nie liczac benzyny i innych wydatkow. W tym wypadku dopiero przy podrozy 3 osob wychodzi sie mniej wiecej na zero w porownaniu z cena biletu kolejowego. Jest to dobry sposob na zniechecenie do podrozowania samochodem mniej niz cala rodzina. Zwlaszcza, ze pociagiem dojedzie sie prawie wszedzie i duzo szybciej, jesli nie wygodniej.
Jedno spore zaskoczenie: wszystkie (bodaj) koleje w Japonii z wyjatkiem sieci Shinkansen sa waskotorowe w naszym pojeciu (1067 mm). I chyba wszystkie sa zelektryfikowane, w kazdym razie widzialem tylko dwa diesle manewrowe na bocznicach. Waski tor nie przeszkadza, ze nawet pociagi typowo podmiejskie na najmniej waznej linii grzeja miedzy stacjami 100-120 km, a chwilami chyba szybciej.
Tradycyjnie w Japonii bylo wiele rozmaitych firm przewozowych prywatnych plus koleje panstwowe (JR). Jakis czas temu JR rowniez sprywatywatyzowano i w przeciwienstwie do kolei brytyjskich nie przynioslo to obnizenia standardu. W efekcie najrozmaitsze linie przecinaja sie pod dowolnym katem, czasem ida rownolegle, czasem sie przeplataja. Na jednej z najwiekszych stacji kolejowych na swiecie, Shinjuku w Tokio, spotyka sie kilkanascie roznych linii - istne szalenstwo. I co najciekawsze, znakomicie dziala system transferow miedzy nimi w sensie wzajemnego uznawania biletow przez automaty czytajace. Caly ten system jest wprost niewiarygodnie dobrze zorganizowany.
Jeszcze lepiej wydaje sie zorganizowany ruch pociagow na dowolnej linii. Zauwazylem hierarchie trzech rodzajow pociagow: lokalne, ekspres i *limited express*, czasami rowniez miedzy nimi *rapid*. W godzinach szczytu te trzy albo cztery rodzaje pociagow poruszaja sie w rytmie 2-3-minutowym. W odpowiednim momencie pociag wolniejszy zjezdza na boczny tor stajac na mniejszej stacji, przepuszczajac pociag szybszy, ktory przejezdza bez zatrzymywania (i bez zwalniania). Na jednym, prostym odcinku, jadac w ostatnim wagonie pociagu lokalnego, widzialem za soba zblizajacy sie ekspres i zrobilem sie nawet cokolwiek nerwowy. W odpowiednim momencie nasz pociag zjechal na boczny tor, przepuszczajac ekspres. Wlasciwie wyglada to prawie jak ruch tramwajowy, ale pamietajmy, ze przy szybkosci 100-120 km/h i calkowicie kontrolowany. Nie wiem tylko, jak oni to robia, ze czas postoju na stacji jest obliczony z dokladnoscia nie mniejsza niz 30 sekund - inaczej by sie caly rozklad zawalil, a ani razu podczas dwoch tygodni zaden pociag nie stanal pod sygnalem poza stacja. Po prostu sie to nie ma prawa zdarzyc.
Te same zasady obowiazuja dla Shinkansena. Przejechalem sie nim dwa razy: raz odpowiednikiem pociagu lokalnego na lini Tokaido, zwanym tam Kodama (predkosc max. 220 km/h, staje na kazdej stacji czyli co kilka-kilkanascie minut). Drugi raz z Kioto do Tokio superekspresem zwanym Nozomi - max. 270 km/h, przy czym predkosc handlowa (tak sie to nazywa?), czyli liczac czas od startu do zatrzymania na odcinku Kioto-Nagoja, jest zdaje sie ciut wyzsza niz TGV.
W kazdym razie jedzie sie przyjemnie. Rozstaw szyn Shinkansena jest z kolei szerszy niz europejski, choc zapomnialem sprawdzic ile wynosi. W efekcie wagony rowniez sa szersze i wygodnie miesci sie 5 foteli w rzedzie (2 + 3). W pierwszej klasie jest 2+2, ale nia nie jechalem, wystarczyla mi cena i komfort klasy drugiej (bilet Kioto-Tokio, ca. 450 km, ok. $120.00, co nie jest moze malo, ale tez sporo mniej niz myta na autostradzie). Siedzenia zawsze w kierunku jazdy: probowalem zobaczyc, jak to jest zrobione - prawdopodobnie jest jakis mechanizm odwracania calych rzedow foteli, co sie odbywa na stacjach koncowych. Spod kazdego rzedu wystaje pedal, ale jak go probowalem nacisnac, nic sie nie dzialo - potrzebna glebsza wiedza, poza tym troche sie balem konduktora. Pociagi zawsze jezdza tak samo ustawione, wagony tak samo. Szybkosci specjalnie nie czuc, chyba ze sie przejezdza przez most i zaczynaja przed oczami migac przesla - wtedy robi sie cokolwiek niedobrze.
Ruch zaleznie od pory dnia - zaobserwowalem odjazdy w odstepie 3-minutowym. Zdaje sie, ze rozklad jazdy jest wyregulowany co do 15 sekund. I znowu pociagi najwolniejsze (Kodama) zjezdzaja z drogi pociagom szybszym (Hikari), a te z kolei najszybszym (Nozomi). Na innych trasach sa inne nazwy.
Wydaje mi sie, ze Japonczycy osiagneli w kolejnictwie szczyty szczytow. Jesli chodzi o najwyzsze osiagi, Francuzi czy Niemcy sa pewnie na tym samym poziomie, ale przy duzo mniejszej gestosci ruchu, zas na poziomie kolei lokalnych Japonczycy bija ich wszystkich na glowe. Zreszta przy takiej gestosci zaludnienia- czy maja jakis wybor?
Za : pl.misc.kolej, 09/07/2002
Tak dla odmiany, troche wrazen z kraju kwitnacej kolei, przepraszam, kwitnacej wisni. Za wiele nie jezdzilem, ale dwa tygodnie poruszania sie bardzo roznymi pociagami, od podmiejskich do Shinkansena linii Tokaido, dostarczylo sporo wrazen.
Przede wszystkim: Japonia koleja stoi. Polityka panstwa jest taka a nie inna - drogi sa odpowiednio przeciazone, wiec wieksza czesc transportu odbywa sie po szynach, na pewno osobowego, a zapewne rowniez towarowego, choc do tego trzeba by miec pod reka statystyki. Autostrady sa platne i to raczej slono: jedyny odcinek ok. 140 km z Tokio do Nikko i spowrotem, ktory zrobilem samochodem, kosztowal prawie $100.00 samego myta, nie liczac benzyny i innych wydatkow. W tym wypadku dopiero przy podrozy 3 osob wychodzi sie mniej wiecej na zero w porownaniu z cena biletu kolejowego. Jest to dobry sposob na zniechecenie do podrozowania samochodem mniej niz cala rodzina. Zwlaszcza, ze pociagiem dojedzie sie prawie wszedzie i duzo szybciej, jesli nie wygodniej.
Jedno spore zaskoczenie: wszystkie (bodaj) koleje w Japonii z wyjatkiem sieci Shinkansen sa waskotorowe w naszym pojeciu (1067 mm). I chyba wszystkie sa zelektryfikowane, w kazdym razie widzialem tylko dwa diesle manewrowe na bocznicach. Waski tor nie przeszkadza, ze nawet pociagi typowo podmiejskie na najmniej waznej linii grzeja miedzy stacjami 100-120 km, a chwilami chyba szybciej.
Tradycyjnie w Japonii bylo wiele rozmaitych firm przewozowych prywatnych plus koleje panstwowe (JR). Jakis czas temu JR rowniez sprywatywatyzowano i w przeciwienstwie do kolei brytyjskich nie przynioslo to obnizenia standardu. W efekcie najrozmaitsze linie przecinaja sie pod dowolnym katem, czasem ida rownolegle, czasem sie przeplataja. Na jednej z najwiekszych stacji kolejowych na swiecie, Shinjuku w Tokio, spotyka sie kilkanascie roznych linii - istne szalenstwo. I co najciekawsze, znakomicie dziala system transferow miedzy nimi w sensie wzajemnego uznawania biletow przez automaty czytajace. Caly ten system jest wprost niewiarygodnie dobrze zorganizowany.
Jeszcze lepiej wydaje sie zorganizowany ruch pociagow na dowolnej linii. Zauwazylem hierarchie trzech rodzajow pociagow: lokalne, ekspres i *limited express*, czasami rowniez miedzy nimi *rapid*. W godzinach szczytu te trzy albo cztery rodzaje pociagow poruszaja sie w rytmie 2-3-minutowym. W odpowiednim momencie pociag wolniejszy zjezdza na boczny tor stajac na mniejszej stacji, przepuszczajac pociag szybszy, ktory przejezdza bez zatrzymywania (i bez zwalniania). Na jednym, prostym odcinku, jadac w ostatnim wagonie pociagu lokalnego, widzialem za soba zblizajacy sie ekspres i zrobilem sie nawet cokolwiek nerwowy. W odpowiednim momencie nasz pociag zjechal na boczny tor, przepuszczajac ekspres. Wlasciwie wyglada to prawie jak ruch tramwajowy, ale pamietajmy, ze przy szybkosci 100-120 km/h i calkowicie kontrolowany. Nie wiem tylko, jak oni to robia, ze czas postoju na stacji jest obliczony z dokladnoscia nie mniejsza niz 30 sekund - inaczej by sie caly rozklad zawalil, a ani razu podczas dwoch tygodni zaden pociag nie stanal pod sygnalem poza stacja. Po prostu sie to nie ma prawa zdarzyc.
Te same zasady obowiazuja dla Shinkansena. Przejechalem sie nim dwa razy: raz odpowiednikiem pociagu lokalnego na lini Tokaido, zwanym tam Kodama (predkosc max. 220 km/h, staje na kazdej stacji czyli co kilka-kilkanascie minut). Drugi raz z Kioto do Tokio superekspresem zwanym Nozomi - max. 270 km/h, przy czym predkosc handlowa (tak sie to nazywa?), czyli liczac czas od startu do zatrzymania na odcinku Kioto-Nagoja, jest zdaje sie ciut wyzsza niz TGV.
W kazdym razie jedzie sie przyjemnie. Rozstaw szyn Shinkansena jest z kolei szerszy niz europejski, choc zapomnialem sprawdzic ile wynosi. W efekcie wagony rowniez sa szersze i wygodnie miesci sie 5 foteli w rzedzie (2 + 3). W pierwszej klasie jest 2+2, ale nia nie jechalem, wystarczyla mi cena i komfort klasy drugiej (bilet Kioto-Tokio, ca. 450 km, ok. $120.00, co nie jest moze malo, ale tez sporo mniej niz myta na autostradzie). Siedzenia zawsze w kierunku jazdy: probowalem zobaczyc, jak to jest zrobione - prawdopodobnie jest jakis mechanizm odwracania calych rzedow foteli, co sie odbywa na stacjach koncowych. Spod kazdego rzedu wystaje pedal, ale jak go probowalem nacisnac, nic sie nie dzialo - potrzebna glebsza wiedza, poza tym troche sie balem konduktora. Pociagi zawsze jezdza tak samo ustawione, wagony tak samo. Szybkosci specjalnie nie czuc, chyba ze sie przejezdza przez most i zaczynaja przed oczami migac przesla - wtedy robi sie cokolwiek niedobrze.
Ruch zaleznie od pory dnia - zaobserwowalem odjazdy w odstepie 3-minutowym. Zdaje sie, ze rozklad jazdy jest wyregulowany co do 15 sekund. I znowu pociagi najwolniejsze (Kodama) zjezdzaja z drogi pociagom szybszym (Hikari), a te z kolei najszybszym (Nozomi). Na innych trasach sa inne nazwy.
Wydaje mi sie, ze Japonczycy osiagneli w kolejnictwie szczyty szczytow. Jesli chodzi o najwyzsze osiagi, Francuzi czy Niemcy sa pewnie na tym samym poziomie, ale przy duzo mniejszej gestosci ruchu, zas na poziomie kolei lokalnych Japonczycy bija ich wszystkich na glowe. Zreszta przy takiej gestosci zaludnienia- czy maja jakis wybor?
Za : pl.misc.kolej, 09/07/2002
Posted by Telewizja Opera
on 11:14.
Filed under
.
You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0